Artykuły

„W moim brzuchu mieszka jakieś zwierzątko” – G. Kasdepke, Wyd. Dwie Siostry

Długo szukałam książki, która w lekki, ale także bardzo dziecięcy sposób myślenia nawiąże do nauki rozpoznawania głodu, przez co będzie przystępna dla bardzo młodego czytelnika. Według mnie to jedna z ważniejszych książek, które warto poznać, gdy ma się małe dzieci i nosimy w sobie pomysł, by uczyć je dbania o zdrowie od najwcześniejszych lat.

Dlaczego? Poznanie swojego ciała, dobre odczytywanie wysyłanych przez nie sygnałów w kontekście głodu i sytości to dzisiaj temat trudny często dla niejednego dorosłego. Autor, choć nie pisze wprost „jestem głodna”, „jesteś głodna”, po mistrzowsku prowadzi czytelnika przez przygodę poznania i oswajania tytułowego zwierzątka mieszkającego w brzuchu.

Cenię tę pozycję za to, jak trafnie i prosto udało się Autorowi włożyć między wiersze naukę rozpoznawania głodu. Książka jest pełna humoru, a urzekające w swej prostocie ilustracje podtrzymują zainteresowanie fabułą u dzieci, co jest ważne u dzieci w wieku przedszkolnym.

Jest to zdecydowanie pozycja, która przyniesie Wam dużo radości, a przy okazji po lekturze utworzy szansę do rozmowy o tym, co to głód, po czym rozpoznać, że jestem głodny albo że mogę już przestać jeść, ponieważ jestem najedzony. W moim odczuciu ta książka to dar i wielkie wsparcie dla każdego rodzica.

W pierwszych miesiącach (latach) życia potrzebujemy czułego i kompetentnego przewodnika, który nam pomoże nauczyć się rozpoznawać nasze podstawowe potrzeby fizjologiczne, np. „teraz chcę jeść, dlatego płaczę”. W pierwszych miesiącach życia jesteśmy zdani na tę podstawową relację dziecko-mama (wciąż to najczęściej mama) i to ona w dużej mierze wpływa na naszą późniejszą uważność w jedzeniu lub rozregulowanie w tym zakresie.

Dzieje się tak dlatego, ponieważ jedzenie to relacja. Zawsze ma kontekst społecznego oddziaływania na siebie w kształtowaniu postaw żywieniowych, odzwierciedlaniu nawyków żywieniowych, a także odczytywania sygnałów głodu i sytości oraz reagowania na te sygnały. Druga sprawa to fakt, że nasz przewodnik (mama) z wielu przyczyn (jak np. zmęczenie, nawyk, brak wiedzy, brak wsparcia rodziny lub specjalisty) może źle zinterpretować sygnały, które wysyłamy płacząc jako niemowlę. W efekcie oferuje częściej pierś/butlę jako sposób na zaspokojenie potrzeby dziecka mylnie odebranej jako „płacz = sygnał głodu”. Tym samym zupełnie nieświadomie wysyła nam informację, że jedzenie jest sposobem na zaspokojenie odczuwanego niepokoju i mimowolnie zaczyna budowanie w nas dokładnie takiej strategii reagowania na stres: „czuję stres, muszę coś zjeść”.

Oczywiście nie jest to podstawa braku uważności w jedzeniu w życiu dorosłym, jednak znacząco wpływa na zakłócenie odbioru podstawowego sygnału z ciała doprowadzając do:

– zaburzeń w nauce rozpoznawania sygnałów głodu i sytości z ciała,

– odłączenia nas od czucia siebie („czy jestem jeszcze głodny?”, „czy już nasycony?”),

– utraty zaufania swojemu ciału i swoim kompetencjom w tym zakresie („nie wiem czy się najadłem się”, „nie wiem, czy potrzebuję jeszcze jeść”, dlatego poszukam odpowiedzi w opiekunie – będę obserwować mamę i wtedy poznam, czy mam jeszcze jeść/czy przestać jeść).

To wszystko finalnie w jakimś stopniu niestety obniża nasze poczucie własnej wartości. Z tego względu, uważam, że jednym ze zdrowych nawyków w kontekście jedzenia, których pragniemy nauczyć dziecko powinno być właśnie to, czyli powrót do zadawania sobie fundamentalnych pytań:

– „czy ja chcę jeść?”,

– „czy ja chcę jeszcze jeść?”,

– „czy ja potrzebuję aż tyle zjeść?”,

– „po czym poznam, że chcę jeść?”,

– „po czym poznam, że jestem najedzony?”.

Mając tak solidny fundament, tj. kontakt z ciałem i świadomość jego potrzeb, dopiero można bezpiecznie budować nawyki żywieniowe. Takie bez ryzyka tworzenia sytuacji niedoboru lub nadmiaru w jedzeniu. ZDROWE. Przy okazji „ściąga się” mnóstwo stresu z głowy i tworzy się warunki, by cieszyć się jedzeniem, odkrywać jedzenie, poznawać nowe smaki i uczyć się jak zdrowo i odżywczo komponować posiłki.

Dlaczego warto przeczytać tę książkę z dzieckiem?

normalizujemy temat odczuwania głodu – to normalne, że nasze ciało ma potrzeby fizjologiczne,
a także to, że ma tak każde ciało, czyli że wszyscy potrzebujemy jeść,

odkrywamy, że brzuch ma swój język, którym się z nami komunikuje (tutaj: mruczenie, warczenie, bulgotanie) – dzięki temu poznajemy reakcje naszego ciała w stanie głodu i stajemy się bardziej uważni na sygnały, które wysyła nam ciało o swoich potrzebach;

– to okazja do edukacji o podstawowych potrzebach fizjologicznych ciała i jak je zdrowo zaspokajać (edukacja żywieniowa);

pobudzamy kreatywność i wyobraźnię u dzieci – wizja zwierzątka w brzuchu jest dla nich ekscytująca
i młodsi czytelnicy trwają w napięciu do końca, by przekonać się, co to za zwierzątko.

Uważam, że to kolejna świetna książka do wykorzystania w formie zajęć bajkoterapeutycznych w terapii karmienia.

Po prostu nie da się być wobec niej obojętnym, wręcz naturalnie zaprasza do interakcji z opisaną historią. Poniżej propozycja kilku prostych zabaw, do których mnie zainspirowała ta książka:

Dobrej zabawy! 😊

Możesz również polubić…